Archiwum 12 maja 2009


maj 12 2009 HEROINA
Komentarze (0)

  H.E.R.O.I.N.A.

Janusz Leon Wiśniewski

 

 

Na dworcu we Frankfurcie nad Menem, w oświetlonych błękitnym światłem toaletach z

powodu przedawkowania narkotyków zmarło w zeszłym roku (dane za okres od stycznia do

lipca)  dwanaście kobiet i trzydziestu sześciu mężczyzn. Większość z nich, ponad

dziewięćdziesiąt procent, rozstała się z życiem w dworcowej kloace po „złotym strzale" z

heroiny. Pomysł policji, aby błękit lamp w toaletach utrudnił im znalezienie linii żył na

przedramieniu, w ich przypadku nie zadziałał. Aby zabić tylu ludzi, wystarczy zaledwie

dwadzieścia pięć gramów heroiny. Dokładnie taką dawkę heroiny zawierały kryształowe,

eleganckie flakony sprzedawane bez recepty (!) we wszystkich aptekach niemieckich

jeszcze w 1920 roku. Lekarze i naukowcy z podwójnymi tytułami doktora (dr dr) oraz

profesorowie uznanych uniwersytetów w artykułach publikowanych w naukowych

czasopismach wychwalali „niezwykłe działanie" heroiny jako „bezpiecznego środka na

kaszel, wszelkiego rodzaju bóle i inne dokuczliwe dolegliwości". Producent heroiny,

powołując się na te „naukowe i niepodważalne" opinie utytułowanych mędrców, reklamował

(kolorowymi fotografiami) swój „cudowny lek" w większości czasopism

ukazujących się wtedy w Niemczech. Heroina jako niezastąpiony środek na kaszel. Także

dla niemowlaków. Vivat academia, vivat professores...

Niecały rok po tym, jak 21 sierpnia 1897 roku Felix Hoffmann, chemik w firmie Bayer

AG, zmieszał w probówce substancję o nazwie dwuacetylomorfiną, bossowie koncernu

przy poparciu (i zachwycie) naukowej elity, rezygnując z dokładnych i drogich testów

klinicznych, wprowadzili na rynek nowy „rewelacyjny środek na kaszel". Ryby, chomiki i

koty od tego nie zdychały. Kaszlące dzieci pracowników koncernu w trakcie

wyrywkowych testów czuły się po tym znakomicie. Producenci nazwali swoją substancję

„heroiną", zastrzegając tę nazwę w urzędzie patentowym. Heroina. Od heroicznego

nowego odkrycia firmy Bayer AG z Leverkusen. Nowy „środek na kaszel" zapełnił półki

aptek i był w ciągłej sprzedaży. Stosowali go uczniowie, ciężarne kobiety, policjanci,

robotnicy i urzędnicy. Starzy i młodzi. Jako tabletki, jako syropy i jako czopki. Zadbano o

wszystko. Dla wymagających kobiet przygotowano specjalne tampony nasączone heroiną.

Wkrótce odkryto, że heroina jest dobra nie tylko na kaszel. W szpitalach psychiatrycznych

we Włoszech podawano ją jako środek na wszystkie możliwe choroby: paraliż, delirium,

halucynacje, epilepsję. Wkrótce odkryto, że heroina pomaga nie tylko

chorym. Członkom popularnych w Niemczech klubów alpinistycznych zalecano przed

wspinaczką łykanie heroiny co miało rzekomo ułatwiać oddychanie na dużych

wysokościach. Na haju można było wejść znacznie wyżej. Jeszcze pod koniec lat

dwudziestych ubiegłego wieku legalną produkcję heroiny szacowano na mniej więcej

dziewięć ton rocznie.

To, że ówcześni poddani cesarza Wilhelma II nie stali się „narodem ćpunów", wynika

głównie z typowego dla nich pruskiego zdyscyplinowania. Jeśli doustnie to doustnie

(przez układ pokarmowy dwuacetylomorfina bardzo powoli przedostaje się do mózgu), jeśli

napisane, że kilka miligramów, to kilka miligramów. Mało kto pomyślał, aby heroinę palić,

wciągać przez błony śluzowe nosa lub po prostu wstrzykiwać sobie w żyłę. Na to wszystko

wpadli szybko Amerykanie, do których heroina trafiła w ramach bardzo opłacalnego

eksportu (firma Bayer AG eksportowała heroinę do dwudziestu krajów). Zresztą.

Ameryka w tamtych czasach i tak była już „znarkotyzowana". Niemal dziesięć procent

lekarzy uzależnionych było od opiatów, setki tysięcy ludzi wstrzykiwało sobie regularnie

morfinę, masowo emigrujący do Stanów Zjednoczonych Chińczycy palili opium. Około

1910 roku wielu przerzuciło się na — legalną przecież — heroinę. Nagle zapełniły się

szpitale. Wprowadzono restrykcje. Pojawił się czarny rynek, a heroinę zdelegalizowano

dopiero w roku 1931.

Ten sam Felix Hoffmann, dziesięć dni przed zmieszaniem w probówce heroiny,

zsyntetyzował inną substancję: kwas acetylosalicylowy. Jednakże jego szefowie uznali, że

jest „zbyt trująca" i początkowo wstrzymali zaopatrywanie w nią aptek. Dzisiaj

„trująca" mikstura Hoffmanna jest ogólnie dostępna i jak najbardziej legalna. Jej inna

nazwa to aspiryna. Vivat academia...

 

 

Janusz Leon Wiśniewski