HEROINA
Komentarze: 0
H.E.R.O.I.N.A.
Janusz Leon Wiśniewski
Na dworcu we Frankfurcie nad Menem, w oświetlonych błękitnym światłem toaletach z
powodu przedawkowania narkotyków zmarło w zeszłym roku (dane za okres od stycznia do
lipca) dwanaście kobiet i trzydziestu sześciu mężczyzn. Większość z nich, ponad
dziewięćdziesiąt procent, rozstała się z życiem w dworcowej kloace po „złotym strzale" z
heroiny. Pomysł policji, aby błękit lamp w toaletach utrudnił im znalezienie linii żył na
przedramieniu, w ich przypadku nie zadziałał. Aby zabić tylu ludzi, wystarczy zaledwie
dwadzieścia pięć gramów heroiny. Dokładnie taką dawkę heroiny zawierały kryształowe,
eleganckie flakony sprzedawane bez recepty (!) we wszystkich aptekach niemieckich
jeszcze w 1920 roku. Lekarze i naukowcy z podwójnymi tytułami doktora (dr dr) oraz
profesorowie uznanych uniwersytetów w artykułach publikowanych w naukowych
czasopismach wychwalali „niezwykłe działanie" heroiny jako „bezpiecznego środka na
kaszel, wszelkiego rodzaju bóle i inne dokuczliwe dolegliwości". Producent heroiny,
powołując się na te „naukowe i niepodważalne" opinie utytułowanych mędrców, reklamował
(kolorowymi fotografiami) swój „cudowny lek" w większości czasopism
ukazujących się wtedy w Niemczech. Heroina jako niezastąpiony środek na kaszel. Także
dla niemowlaków. Vivat academia, vivat professores...
Niecały rok po tym, jak 21 sierpnia 1897 roku Felix Hoffmann, chemik w firmie Bayer
AG, zmieszał w probówce substancję o nazwie dwuacetylomorfiną, bossowie koncernu
przy poparciu (i zachwycie) naukowej elity, rezygnując z dokładnych i drogich testów
klinicznych, wprowadzili na rynek nowy „rewelacyjny środek na kaszel". Ryby, chomiki i
koty od tego nie zdychały. Kaszlące dzieci pracowników koncernu w trakcie
wyrywkowych testów czuły się po tym znakomicie. Producenci nazwali swoją substancję
„heroiną", zastrzegając tę nazwę w urzędzie patentowym. Heroina. Od heroicznego
nowego odkrycia firmy Bayer AG z Leverkusen. Nowy „środek na kaszel" zapełnił półki
aptek i był w ciągłej sprzedaży. Stosowali go uczniowie, ciężarne kobiety, policjanci,
robotnicy i urzędnicy. Starzy i młodzi. Jako tabletki, jako syropy i jako czopki. Zadbano o
wszystko. Dla wymagających kobiet przygotowano specjalne tampony nasączone heroiną.
Wkrótce odkryto, że heroina jest dobra nie tylko na kaszel. W szpitalach psychiatrycznych
we Włoszech podawano ją jako środek na wszystkie możliwe choroby: paraliż, delirium,
halucynacje, epilepsję. Wkrótce odkryto, że heroina pomaga nie tylko
chorym. Członkom popularnych w Niemczech klubów alpinistycznych zalecano przed
wspinaczką łykanie heroiny co miało rzekomo ułatwiać oddychanie na dużych
wysokościach. Na haju można było wejść znacznie wyżej. Jeszcze pod koniec lat
dwudziestych ubiegłego wieku legalną produkcję heroiny szacowano na mniej więcej
dziewięć ton rocznie.
To, że ówcześni poddani cesarza Wilhelma II nie stali się „narodem ćpunów", wynika
głównie z typowego dla nich pruskiego zdyscyplinowania. Jeśli doustnie to doustnie
(przez układ pokarmowy dwuacetylomorfina bardzo powoli przedostaje się do mózgu), jeśli
napisane, że kilka miligramów, to kilka miligramów. Mało kto pomyślał, aby heroinę palić,
wciągać przez błony śluzowe nosa lub po prostu wstrzykiwać sobie w żyłę. Na to wszystko
wpadli szybko Amerykanie, do których heroina trafiła w ramach bardzo opłacalnego
eksportu (firma Bayer AG eksportowała heroinę do dwudziestu krajów). Zresztą.
Ameryka w tamtych czasach i tak była już „znarkotyzowana". Niemal dziesięć procent
lekarzy uzależnionych było od opiatów, setki tysięcy ludzi wstrzykiwało sobie regularnie
morfinę, masowo emigrujący do Stanów Zjednoczonych Chińczycy palili opium. Około
1910 roku wielu przerzuciło się na — legalną przecież — heroinę. Nagle zapełniły się
szpitale. Wprowadzono restrykcje. Pojawił się czarny rynek, a heroinę zdelegalizowano
dopiero w roku 1931.
Ten sam Felix Hoffmann, dziesięć dni przed zmieszaniem w probówce heroiny,
zsyntetyzował inną substancję: kwas acetylosalicylowy. Jednakże jego szefowie uznali, że
jest „zbyt trująca" i początkowo wstrzymali zaopatrywanie w nią aptek. Dzisiaj
„trująca" mikstura Hoffmanna jest ogólnie dostępna i jak najbardziej legalna. Jej inna
nazwa to aspiryna. Vivat academia...
Janusz Leon Wiśniewski
Dodaj komentarz